czasem jest tak.. ze pomimo ze sie wie ze to jest bez sensu i nie chce sie tego to i tak człowiek podświadomie sie łudzi ze jest lub bedzie inaczej.. ze wszystko moze sie lada chwila zmienic i wejsc na dobre tory.. i nie chce sie życ w złudzeniach i nie chce sie miec tej cholernej nadziei a i tak sie ją ma.
mnozna sobie wmawiac ze sie nic nie czuje.. mozna tego nie okazywac, ale to i tak nic nie daje, bo gdzieś tam w środku jest mała cząsteczka ciała zwana sercem, której nie da sie oszukac.
i nagle takie małe zaskoczenie.. wszystko sie zmienia.. bo pojawiła sie inna dziewczyna... i chociaż nie chciało sie jego.. i chociarz nie było szans.. to czuje sie taką beznadziejną pustkę... tak jakby kawałek serca został wyrwany.. bo nawet przyjaźń nie jest juz taka jak była...
moze to i dobrze...mysle ze naprawde to dobrze... taki mały detox od niego..i tak nie był mi pisany i nie chciałam tego..mój umysł sie bronił i walczył z sercem
zostanie na zawsze wspomnienie ze kiedyś.. gdzieś tam.. byliśmy szczesliwi choc przez chwile i miałam go tylko dla siebie... Bo dał mi odrobinę szczęścia które tak bardzo mi było potrzebne. Bo było warto czuć dla tych kilku chwil.
i nie jest mi smutno.. moze troche mi żal.. ale co ma byc to bedzie.
Korn-Kiss.. a szczególnie tłumaczenie tego kawałka. jest na moim blogu jakby ktoś był ciekaw.
http://para-nienormalna.blog.onet.pl/2,ID255314137,index.html