a więc było tak:
pojechałam na ranczo z dziadkiem
a potem jazda z ... Asią
ale jakoś 30-40 minut, bo pan Witek gdzieś wyjachał
później niespodziewane spotkanie z Olą - instruktorką ;D
basen w bryczesach i wyprawa do Oli na boso ;D
i znów jazda
godzinę (ale oficjalna wersja to pół) z p. Witkiem ;)
na łące, jednak żaden koń nie zastąpi mi Gwiazdki :*
a Ola na Albenie praktycznie cały czas galop
z przyczyn wiadomych dla wtajemnicznoych ;P
kąpiel koni (Gwiazy i Albeny)
więc świetny dzień jak widzicie ;P ;P
szykują się 2 filmy ;))