Portretowe, jakiś szufland by Ela Drozdowicz
Ja pierdolę... znowu jestem chora. Tym razem to coś na kształt zapalenia krtani, głosu dzisiaj nie mam. Jutro wizyta u lekarza, znowuuuuu... Mam odporność na poziomie patologicznie chorej ameby, taa.
Koń chodzi, znaczy póki co chodzi - mamy problemy kopytowe, prawdopdoobnie trzeba będzie kuć ortopedycznie. Także póki co przemieszczamy się lekko z punktu A do B i czekamy na kowala... Może to i dobrze, bo mój aktualny stan zdrowotny pozwala na przekręcanie się z boku na bok i nic więcej - a konia ruszyć trzeba... O, i na uczelnię trzeba iść - jutro i we czwartek mamy po 7h ćwiczeń z proteomiki! Nie ma to jak załatwić 15h ćwiczeń w dwa dni, tjaaa... A ponoć na V roku ma się dużo wolnego czasu i pisze się pracę magisterską.
Wyśpię się w trumie i zapewne wtedy dopiero będę zdrowa dłużej niż dwa miesiące...