Zupełnie niemądrze, nie myśląc, zatarłam ostatni ślad, poszlakę, złocisty dowód, ostatnią deskę ratunku.
Już nie znajdę drogi, odpowiedniej, usłanej różami, do Ciebie. Gdzieś pomiędzy mleczną drogą, a galaktyką
zestarzałych westchnień, zawisło widmo nas, jako nierozerwalnej więzi. Przecież dziś niepewność stała się
jedynym pewnym, niezmiennym elementem, budulcem, podstawową składową rzeczywistości.
Tylko chwilami chwytam w niezdarne dłonie delikatne jak skrzydła motyla,
wspólne kiedyś, sekundy zapisane na pożółkłej fakturze skóry.
Jednak częściej niż zwykle wymykają się spomiędzy palców.
Wzrok niepewny jeszcze kokietuje powietrze, które zbyt gęste, przyprawia o ból głowy i mdłości.
Dostałam śliczny sweter i ciepłe skarpetki,
spróbuję ogrzać zmarznięty umysł, drżące serce.
Chyba wrócę do czerwonych włosów.