Szukając własnego alegorytmu euklidesa.
Niedługo przyjdzie czas postanowień. Nowy początek zbliża się wielkimi krokami, już puka do drzwi. Może warto tym razem dotrzymać choć jednego? Zakurzone obietnice wiercą dziury w żołądku. Rozczarowania bolą najbardziej. Wstyd spływa wzdłuż kręgosłupa, parzy. Szkoda mi przyśpieszonego tętna, uderzeń serc, oddechów, łez. Odwlekam złośliwie chwilę przeznaczoną na odpoczynek, katuję się, kusząc, wodząc za nos, najsmakowitszą z przyjemności, snem. To jeszcze nie pora, zbyt którko przyszło mi tu być, zbyt mało czasu nam zostało na sen. Szczypią, protestują zmęczone oczy.