Na zdjęciu Nero, pies mojego kuzyna.
Zdjęcia z mojego wyjazdu są u ojca na laptopie, może jak mi się zechce, to kiedyś tutaj jakieś opublikuje, ale chuj, bo chyba mi się jednak nie chce.
Ale wyjazd był sympatyczny i to bardzo. Odnawianie znajomości sprzed lat jak najbardziej udane i nawet Krasnobród nie był taki nudny jak zawsze (chociaż i tak był nudny). Za to pobyt na Kaszubach był, co by tu nie mówić, zajebisty. A najbardziej to mi się podobał jednodniowy wypad nad morze. Bo Bałtyk jest faaajny. I sturliwanie się z wydmów też.
Niby miałam nadrobić na tym wyjeździe książkowe zaległości, ale nawet nie było czasu. Tak więc "Lord of the Flies", "Paragraf 22" i "Niepiosenki" Kazika leżały w torbie prawie nietknięte, ale to chyba dobrz - znaczy nie było nudno.
Trochę mi się światopogląd zmienił, nie wiem, czy chwilowo czy nastałe, ale ja pierdolę, rzuciłabym wszystko w cholerę i poszłabym pochodzić po lesie.
A jak się uda to za rok pojadę na Woodstock i na Off Festival i jeszcze Open'era (no dobra, to się raczej nie uda xD).
I'll miss the playgrounds and the animals and digging up worms
I'll miss the comfort of my mother and the weight of the world
I'll miss my sister, miss my father, miss my dog and my home
Yeah, I'll miss the boredem and the freedom and the time spent alone.
We'll choke on our vomit and that will be the end
We were fated to pretend.