Jej główną wadą było to, że nigdy nie wiedziała jak zacząć książkę. Miała wiele pięknych, mądrych i ciekawych pomysłów. Jednak złe rozpoczęcie powieści, wpływało na to, że żadna z nich nigdy nie została ukończona.
Zawsze myślała, że to przez to, że jest inna. Tak, była inna. Możnaby powiedzieć, że była dziwolągiem. Zawsze ubrana inaczej niż inni. Przedziwny makijaż i sposób bycia. Uważała, że jej styl oddaje jej duszę - to, co naprawdę czuje i co kotłuje się w jej głowie każdego dnia. Miała w sobie ten wewnętrzy spokój, którego zazdrościli jej wszyscy. Chodziła beztrosko po liceum, przez całe trzy lata nauki. Nie ze wszystkiego była dobra. Najbardziej ukochała jednak język polski. Nie ze strony gramatycznej - broń boże. Ze strony literckiej. Zawsze chciała być ja ci wielcy poeci, których wiersze i książki czyta się po dziś dzień. Chciała by pamiętano ją nie tylko ze względu na to, jak wygląda.
Właśnie usiadła przy biurku. Znów miała pomysł. Natchnienie wypełniło jej duszę, palce, całe ciało. Chciała przelać je na papier jej ukochanym, starym pawim piórem. Usiadła przy biurku. Więła głeboki oddech.
-Piękne słońce wzniosło się nad małą wioską.... - Powiedziała do
siebie na głos. -Niee.... do bani! - Skreśliła pierwsze zdanie markerem, aby nie raziło ją w oczy to karygodne wedłóg niej rozpoczęcie książki.
-Mały Timmy wchodząc do tej starej szopy nie wiedział, co go
czeka. - Znów powiedziała do siebie. - Jeszcze gorsze niż tamto! - wrzasnęła na kartkę. Pomięła ją i wyrzuciła do kosza.
Znów to uczucie. Natchnienie opuszczało ją z każdym, źle rozpoczętym zdaniem. Potarmosiła swoje rude jak świerza, umyta marchew włosy. Końce włosów, które opadały leniwie na biurko były czarne. Dziewczyna westchnęła ciężko i popatrzała na lusterko, kótre stało obok figórki jednorożca. Zobaczyła swoje przenikiwie zielono-piwne oczy. Uśmiechnęła się do siebie. Sięgnęła jedną ręką po kosmetyczkę. Wyjęła z niej czarny, fioletowy i żółty cień do powiek. Czarny tusz do rzęs oraz czarny eyeliner. Zaczęła powoli się malować. Patrzała na swoje oczy w dumą. Uważała, że jednyna w niej piękna fizyczna rzecz. Powoli obranowanie oka stało się całkiem czarne, co jesczze wybodywało z nich piękno koloru. Gdy skończyła, westchnęła znów. Wstała i podeszła do szafy. Tam również było lustro. Tylko wiekie. Popatrzała na siebie w krótkich szortach i staniku z niesmakiem. Nienawidziła swoich fałdek na brzuchu. Otworzyła z rozmachem szafę. Było w nich pełno przedziwnych ciuchów. Wybrała czarną spódniczkę do kolan, podkolanówki w fioletowo-zółto-czarne paski.
-Pasują do makijażu oczy. - Pomyślała.
Do tego wybrała obszerny, czarny sweter, który niegdyś należał do jej zmarłego ojca. Po chwili patrzenia na siebie w lustrze podeszła do szkatułki z biżuterią. Wzięła fioletowe, długie korale, oraz żółte kolczyki. Wyglądały jak niedojrzałe czereśnie.
Postanowiła znów usiąść przy biurku i zacząć pisać. Zanurzyła swoje pawie pióro w atramencie. Położyła nową kartkę. Wzięła spokony, głęboki oddech...
Podskoczyła nagle jak poparzona, gdy do jej pokoju w dzikim "Cześć!" wpadł jeden z jej nielicznych przyjaciół.
-Dante do jasnej cholery! - Przeklnęła. - Czemu nie pukasz?!
-Cześć Amy! - Powtórzył, widząc ignorancję do poprzedniego
powitania.
-Cześć. - Powiedziała któtko dziewczyna. Widać że była zła.
-No co Amy! - Zaczął się usprawiedliwiać. -Mam dla Ciebie
propozycję nie do odrzucenia. - Mówił lekko podekscytowany.
-O co chodzi? - Zapytała, obracają się twarza do niego.
-Pójdziesz ze mną na studniówkę! - Wypalił, jakby to był już fakt
ustalony.
Serce zabiło jej mocniej. Czyżby... on... ją... kochał?
-Lisa się nie zgodziła ze mną iść, a ja nie pozwole żebyś
siedziała całą studniówke w domu. - Mówił już trochę smutny.
Czar prysł. Robił to z litości.
Przypomniały się jej obrazy sprzed roku, gdy chodziła z jednym chłopakiem ze szkoły - Dannym. Była zakochana; przynajmniej tak sądziła. Jednek gdy na jednej randce Danny oświadczył jej, że nie chce się z nią spotykać, była zdołowana. Gdy zapytała dlaczego, uderzyły ją słona najsurowszej prawdy. "Spotykam się z tobą z litości Chang. zrozum to."
Niezauważalna łza przemknęła jej przez policzek.
-Więc? - Pytał Dante.
CDN...