Jestem pojebana, więc wrzucam junikorna.
Poematy życia na nic się nie przydadzą w czasie zwątpienia psychotycznych sponsorów. Młodość przezroczystych oczu zyskała niepragmatyczny zupełnie tytuł kochanka betonowych snów. Po raz kolejny istotnie zmieniam kolor na malinowy. Żyjąc w obawie, wybieram sobie łatwe cele zbożowych gier. Ostatni miesiąc zmian w moim życiu, co prawda neurotyczny obiekt pomocy twierdziła, że ostatnie dziesięć lat. Straciłam mózg podczas zagłady w pokoju pełnym materacy na ścianach i brązowych, puchatych króliczków. Desperacko i ślepo szukam esencji, której nie mogę nigdzie sensownie umieścić. Powinnam umieścić ją w obiektach, które istotnie nadają sens mojemu życiu. W walce z egocentryzmem nie powinnam uznawać własnych celów za priorytet, jaki zatem sens w tym odnaleźć?