Jest coraz gorzej, coraz ciężej i wiem że to na co wszyscy czekają i cieszą się może dla mnie być kompletnym końcem. Każdy wraca do lepszej codzienności, ma do kogo, ma po co, ma cel. Ja nigdy nie miałam żadnego, a z dnia na dzień wzrasta ból, rozdrażnienie, choroby się pogłębiają, a mi ciężko spoglądać na siebie. Dopasowuję sobie maskę, bo nie umiem do końca pogrązyć się w beznadziejności chcąc jendak wykorzystać każdy piękniejszy dzień, chwilę. Boję się tylko, że gdy to wszystko już się skończy, nie zdołam jednak sobie poradzić.