Dzień spędzony w miarę pozytywnie. Rano szkoła do 15, później trochę w domku, mialam spotkać się z Danielem, ale jakoś tak nie wyszło, hmm. Na chwilę spotkałam się z Rafałem, bo byłam mu zanieść szluga, posiedziałam trochę z Konradem, a do wieczorka siedziałam w domciu, później z Adą na chwilę wyszłam.Teraz siędzę w łożku, wpierdalam pizze, nie mam ochoty na gadanie z nikim, więc przepraszam wszystkich o to, że nie odbieram, ale nie mam po prostu na to ochoty.. Chcę wszystko przemyśleć, bo nie wiem w jakim punkcie swojego życia jestem, sama nie wiem czego chcę, kogo pragnę duszą i serduchem, ale czas wyleczy wszystko, przynajmniej mam taką nadzieję.. ;)
Jutro muszę jechać do Krakowa, na początek do reumatologa, pózniej spotać się z kuzynami, a na końcu z Kubą i Filipem - będziemy wpierdzielać kuuuuurczaki i znów mi w dupę pójdzię, aaaaaa ! ;<
Chciałabym wkońcu stąd wyjechać, małe miasto w którym wszyscy próbują wybić się na lansie, tu nie znaczą nic przyjaźnie, a całość stanowią grube melanże.