Witajcie! Jak tam wam ferie świąteczne mijają? U mnie cudownie. Ten ostatni tydzień minął mi ciężko. Musiałem nadrobić zaległości i napisać zaległe sprawdziany z wosu i chemii. Pozatym miałem jeszcze w poniedziałek napisać sprawdzian z biologii. Gdy w końcu uwinąłem się ze sprawdzianami, mogłem razem z klasą rozpocząć przygotowania do wigilii. Robiliśmy uszka, gotowaliśmy barszcz i przystroiliśmy klasę. W czwartek nauczyciele trochę nam już odpuścili, ale miałem jeszcze jedną ważną rzecz na głowie- egzamin z karate. Okazało się, że podczas tego egzaminu zdawałem na nowy pas; żółty. Choć bardzo cieszyłem się na myśl, że w końcu będę miał go to okazało się, że czeka mnie trudny test mojej znajomości karate. Wpierw musiałem pokazać, że potrafię wykonać określone techniki, w tym kata. Potem okazało się, że mam jeszcze do zaliczenia walki. Musiałem najpierw stawić czoła kolegą z klubu trochę ode mnie młodszym. Po około dziesięciu walkach, które trwały po minutę każda, trochę się zmęczyłem, ale okazało się, że jeszcze muszę walczyć z dorosłymi. Walki nie należały do prostych, ale jakoś je przeżyłem. Po tym wszystkim dowiedziałem się, że udało mi się zdać egzamin. W piątek była wigilia szkolna i klasowa. Po krótkim apelu na sali gimnastycznej, udaliśmy się do klas by rozpocząć wigilie klasową. Najpierw połamaliśmy się opłatkiem, a gdy to zrobiliśmy zaczęliśmy jeść barszcz i ciastka. A od poniedziałku zabieram się za organizowanie świąt w domu.