Bezradna, jak umierające drzewo Wysuszone z nadziei i łez Martwi się Co było
przeznaczone by trwać Rozbiło się o górę lodową Przemieniło w pył.
Uwięziona pod lodem Traci wolę walki Nie płacze Bo jest słaba Ale dlatego, że
była silna zbyt długo... Teraz się poddaje.
Przypływ Zmywa Z jej serca Wszystko w co wierzyła.
Niebo ciemnieje Zamarza wiara Chociaż jest koniec lipca Zima wróciła
Gdyby mogła usłyszeć mój głos Wykrzyczałabym najgłośniej: Nie bój się Cieni
na swojej ścieżce Bo one oznaczają Że w ciemności nadal jest światło.