Był mrok i ciemne chmury.. Wiatr przeszywał wszystkich i wszystko co tylko napotkał.. Szara rzeczywistość zwać tak można.. Wiele stresu, dużo smutków, ciągle źle, ciągle ból..Gdy nagle.. Pojawiła się Ona.. Ta która rozwieśtliła niebo. Ta która przegoniła ciemne chmury zastępując je śnieżno białym puchem.. Pokazała ścieżkę którą warto kroczyć, którą chce podążać..Jasno-niebieskie oczy, jak kryształ przez który przechodzą promyki słońca.. Czuje ciepło, czuję bicie serca.. Uczucia które temu towarzyszą, nie jestem w stanie opisać słowami.. Szczęście jakie mnie wypełnia.. To po prostu miłość.. On oddycha, ona oddycha.. Stawiam krok Ona dwa.. Cały czas przy mnie, u mego boku.. Nastaje chwila której zapomnieć nie mogę.. Czuję Jej bliskość, jak zapach woniący przed burzą.. Jest przy mnie, tak jak ja przy Niej..Na krok nie odstąpie.. Chroń Ją Boże..