Pracowita sobota, ale jestem przygotowana psychicznie na to, że jak na razie inaczej nie będzie. Kakało się wylało i trzeba spiąć poślady, nie ma innego wyjścia. Ciągle walczę sama ze sobą żeby nie zwariować. A niestety już niewiele mi do tego brakuje ;<
Właśnie zrobiłam plakat na wos (kto wymyślił ten ###### przedmiot??), przynajmniej mam z głowy. Sprawiedliwość społeczna, dobre! Przecież coś takiego w ogóle w naszym kraju nie istnieje...;/
Jutro wracam do Piły, do mojego Skarba. Cieszę się, bo ciężko jest tęsknić, ale nie tęsknić się po prostu nie da. Nie w naszym niesamowitym przypadku :*
Świat jest pełen paradoksu.