Albatrosowa chwila radości Zimowe, bo aktualniejszych nadal brak... chciałabym zaznaczyć, że baaaardzo lubie wszystkie osoby z aparatami !
Nie pisałam kupe czasu, bo nie mam zdjęć, totalna pustka po prostu, a działo się spooro Przedewszystkim mój zwierz był wczoraj przegenialny... nie dość, że w ciągu jednej jazdy załapał zagalopowania ze stępa, to jeszcze tak fajnie mi się skakało, że szok. Raz tylko zrobił coś bliżej nieokreślonego, nie pasowało, chciał skoczyć z daleka, ale jak podniósł nogi to swierdził, że fulke jeszcze wciśnie i tak też zrobił, po czym z mega bliska skoczył i dostał po pyszczku, bo pani się nie ogarneła
Dzisiaj chciałam na galopik w teren mame wziąść, ale Neilucha zachorował. Ma temperatre i zawalone górne drogi oddechowe. Tak w ogóle to wet na miejscu to coś pięknego, jak tylko usłyszałyśmy jego kaszel, to puk, puk i p. Kasia przyszła, zbadała i dała leki. Eh, wielkogłowy to mnie kiedyś wykończy, nie dość, że przez jego akcje na padoku dwa razy mi już nogi miękły, to w poniedziłek mi pod siodłem rogi pokazywał. Najpierw poszedł na padok z Dórnesem i Evero i próbując się z nimi ścigać (taaak... bo taki grzmot jak on z pewnością dogoni folbluty,,,) zaplątał tyły, złożył się na łopatke i zaliczył piękny 10 metrowy ślizg po błocie na boku... cudem nic mu się nie stało, chociaż ja miałam stan przedzawałowy. Potem ganiał z Albatrosem i przełożył gire przez ogrodzenie (taaak, ogrodzenie dużego padoku, bo niby czemu nie...), ale jak się wydarłam to ją z wielkim fochem cofnął. A poniedziałek jak w terenie spotkaliśmy kilka osób na koniach i ze źrebaczkiem, to najpierw się nafoczył, a potem jak odjeżdżali, to mi wspinać się zaczął, wielce niezadowolony, że mu pańcia kazała w miejscu zostać i zachowywać się jak na dużego konika przystało... i jeszcze się nie wystraszyła, ani nie spadła... no bezczelna po prostu
Za to "ciocia Ada" ma pozwolenie na odwiedziny maluszka z marchewką i chętnie z tego skorzysta
Pozatym wróciła Asia i odbył się remont w kanciapce. Jeszcze trzeba tylko zamachać dziury, zamalować białą farbą, przywiesić wieszaczki z podków "model for crazy", półke i tablice korkową i będzie zajebiście, zresztą już jest Mam już w drugiej skrzyni wieszaki, więc w pace nastąpiło gruntowne przemablowania, prawie wszystkie rzeczy mają nowe miejsca. Prawdopodobnie jutro zabiore się za pranie wszystkich szczotek, bo są już usyfione, a troche ich jest. No i musze kupić mojemu zwierzowi nowy kantar bo swój porwał, gdy zaatakował go straszny foliowy worek... na szczęście mam czarny zapasowy, ale jest nie podbity i jak postoi w nim na padoku, to się zaraz pozaciera delikates jeden. A skórzanego też mu nie dam, bo mi szkoda, żeby ktoś rąbnął (taaak, witamy w Drzonkowie, tu kantar z konia potrafią buchnąć). Także był fioletowy, był czerwony, to teraz szukam czekoladowego
A jutro na treningu zaczynamy przerabiać lotne !