Ojciec otrzymał,kiedyś czyżyka od sąsiadki,ponieważ nie miała czasu się nim zajmować.Kiedy ptaszek znalazł się u ojca był zdziczały i wystraszony.Ojciec zaczął mu zostawiać otwartą klatkę.To,co zobaczyłem po kilku tygodniach przerosło moje najśmielsze wyobrażenia.Ptak jadł ojcu z ręki.Przylatywał i siadał mu na głowie.Czasami dostawał napadu szału i latał po całej kuchni wbrew zasadom fizyki.Robił takie piruety,że czasami myślałem czy nie wybije mi oczu.Niegdy jednak się nie pomylił.