Wolny weekend, pierwszy chyba od sierpnia kiedy mogę poleżeć w łóżku, odpocząć i w końcu spróbować się wyleczyć... od miesiąca męczy mnie paskudne przeziebięnie i kolejna angina... których w tym roku było tyle że chyba niezbędne będzie wyciecie migdałków... robię w gacie na samą myśl, nie lubię lekarzy dlatego ostatno byłam u lekarza w styczniu i wtedy dostałam skierowanie na badania krwi które gdzieś się wala tak samo jak skierowanie na okresowe badania w pracy które dostałam w połowie wakacji :/
A do tego szlag mnie trafia bo tak swędzi mnie ręka (gojący się tattoo) że z chęcią bym ją sobie odgryzła, nie dość że swędzi po zewnętrznej stronie to i po wewnęczniej bo miałam w całości poprawiony poprzedniu tatuaż (pozdro dla mnie za skubanie go i wyskubanie sobie w nim dziur)
Muszę w końcu wziąć się za dalsze rozpychanie tunela w lewym uchu (5mm póki co) i włożenie pierwszego w prawe (na razie 3mm) ...jakoś nie miałam ani głowy do tego ani większych tuneli.