Woń zwilgotniałych dusz
Z każdym kolejnym przekleństwem,
z każdym wyjałowionym spojrzeniem -
przełykasz pigułki ze światła,
sycisz się powietrzem,
którego ostatnio tak ci brakowało.
Dławię się każdym gestem,
przepełnia mnie bezbarwne poczucie winy,
że wszystko, na co czekałam,
od dawna jest zadedykowane
innym poematom, innym krajobrazom,
którym tak blisko stąd
do katedry.
Tam rozdrapuje się modlitwy,
pod sklepienie unosi się słodka woń
zwilgotniałych dusz.
Przemijam konsekwentnie, bez zwątpienia,
dla przykładu; tak, żeby cały bezsens
objawił się w ramach pokuty,
żeby wewnętrzna siła pokonała
zewnętrzną twarz.
Może to noc, może dzień czai się
między archipelagami?
Jesteś tak bliski stwierdzeniu, że przedsmak,
co się nigdy nie kończy, zwielokrotnia
nieznane drogi, ścieżki zbyt delikatne,
by prowadziły między serca.
1 WRZEŚNIA 2024
1 WRZEŚNIA 2024
1 WRZEŚNIA 2024
1 WRZEŚNIA 2024
1 WRZEŚNIA 2024
1 WRZEŚNIA 2024
14 SIERPNIA 2024
14 SIERPNIA 2024
Wszystkie wpisy