"załamana wierzba", tak to moja nazwa, to ja ochrzciłam tak to drzewko. Kojarzy mi się z radością, wiarą w ludzi, przyjaźnią i niestety na ogół wszytskim co straciłam. Odchudzam się... Może dlatego, że gdy byłam szczęśliwa to przypadek sprawił, że miałam lekką niedowagę. Próbuję do tego wrócić, tak jakbym te kg miała zamienić na szczęście. Żałosne... To nie możliwe. Jedyne co zyskam, to uczucie lekkości, a troszkę później lęk przed nie odczuwaniem głodu. Ciarki mi przechodzą, gdy myślę że tak kiedyś było... Boję się chudnąć, ale jednak ponowne odczuwanie głodu jest dokuczliwe, przy zawrotach głowy które mnnie nie odstąpiły na krok. Na nic... na nic już wszystko. Nigdy pewnie nie powrócę już do tej idealnej formy i samopoczucia... A już napewno nic nie sprawi, że odzyskam wiarę w ludzi. Są oni wątpliwi jak pogoda... gdy juz zapowiada się słońce, porywisty wiatr przynosi ciężkie chmury spadające nam na głowy, wprawiające w poczucie senności lub depresyjne nastroje. A po deszczu?....błoto, calkowita rezygnacja z dalszych działań... Nienawidzę mej świadomości, bo w swej głupocie byłam niesamowicie szczęśliwa.