imprezka (?)
pierwszy raz od bardzo dawna
byłem w kościele a raczej przed kościołem,
50 rocznica ślubu, nudy ale trzeba było iść,
weekend weekend i po weekendzie eh...
koniec, początek,
ból, krzyk, łzy,
i po co to wszystko ?
żeby potem wstać i
i tak iść dalej,
po nic więcej
"wiem, że w końcu i tak będzie dobrze, nie wiem kiedy ale będzie dobrze"