Mój wróg number one. Próg w każdej z bram. Zjawia się bardzo często tu, kiedy zostaję sam. Jej nie obchodzi czy mam słuszną ideę. Gdy siada obok, widzę świat przez brudną moskitierę. Znika wszystko od hajsu, przez karierę, do moich fanów. I znów jestem tym nieśmiałym dzieckiem ze szkolnych czasów. Rzuciłem wszystko na stół w grze o marzenia, Jestem szaleńcem, w którym jeszcze tli się nadzieja. Za darmo nie ma nic. Chciałbym czasem słuchać opinii. Znajomi pokończyli studia, dziś mają rodziny. Ja jestem inny. Kiedyś byłem z tego dumny. Dziś nie wiem sam, czy kiedyś będę szczęśliwy, czy zdechnę smutny Jak teraz, lecz wiem bo przekonałem się nie raz, Że nie ma co wychodzić z kina, póki trwa seans...