runboyrun

Wróciłam. Takie podróże uzależniają, jeszcze bardziej pragnę na Woodstock. Jeszcze jebane trzy dni, kurwa. Czym są trzy dni przy tym, jak we wrześniu darłam się na kalendarz, skreślając kolejny parszywy dzień. Na kilka dni będę mogła zostawić ten syfiasty świat, żeby napić się piwa z każdym! W tym roku będę miała dużo czas, czasu na wszystko, czasu ze wszystkimi, ponieważ chcę się nauczyć kochać ludzi inaczej. Uwrażliwiając się pojedziemy nad morze! Szkoda tylko, że Piotrek marudzi, ale to moja mordeczka, niech marudzi. Wracając, wracając, jeszcze trzy dni. Cały czas mam w głowie Kraków, zakochałam się w tym mieście po raz kolejny i zakocham się jeszcze nie raz, najprędzej jesienią, gdy tak się uwrażliwiam, że kocham wszystko. A co robiłam w Krakowie? Nie wiem, wszystko. Podobno jestem poszukiwana, mało brakowało, bym poszła na piwo z policjantem, który mnie szukał. Ja pierdole o Cie chuj chodzi xD wciąż nie wiem. Tak tylko wspomniałam. Mam ochotę jeszcze coś napisać, ale nie wiem ile można ludziom tłumaczyć, jak pięknie jest czasem leżeć i słuchać Swietlików na moście w Krakowie. Wisła jest cudowna, w nocy najbardziej. W nocy nawet Warszawa jest piękna. Nawet Warszawa! Potem do Sandomierza mogliśmy popłynąć kajakiem, idąc drogą mojego marzenia, by na Woodstock popłynąć kajakiem, jebać tratwy. Tak, przynajmniej poznaliśmy sympatycznych ludzi na stopa :) i najebaliśmy się w Łukawie xD rano zwiedziliśmy Sandomierz i kochaliśmy się w nim znowu. Już kocham się w nim ponad dwa lata.