Wczoraj jedna część kałkucy była na jednej imprezie, druga na drugiej, a trzecia na obydwóch ;d.
Punktem kluczowym ognicha u Wojtka było spanie w osiem osób w dwuosobowym namiocie.
Oprócz tego w programie były:
zapasy nago w środku nocy na wyspie
palenie komórek w ognisku
pokazy pirotechniczne przy użyciu chrupek kukurydzianych
i wiele wiele innych ;d
było dobrze, dzisiaj zgon w chuj.
Ale żyjemy i czekamy na następną bibkę u Gospodarza ;d
Pozdro, dla wszystkich skacowanych ;d
Justi :*
Ps. tekst, który, nawiasem mówiąc, mógłby stanowić motto imprezy: 'kto mnie smyra kolanem po czole!?"