Wspomnienie z pierwszego weekendu tego roku szkolnego.
Cudownie.
Opryskliwa pani dokrtor powiedziała że to migdałek.
Kolejny antybiotyk i masa drogich leków.
Najcudowniejsza jesień w życiu -.-
Zima będzie jeszcze cudowniejsza -.-
Pozostaje mi gromadzić sobie zaległości których nie dam rady nadrobić siedząc cały tydzień w łóżku <3
TU moja kochana ameba, patrzcie tylko ;3
Jest mi źle. Bo Szymon ma rację mówiąc, że się zmieniłam. Zmieniłam się pod koniec zeszłego roku szkolnego, dzięki niemu właśnie. Ale nie o to chodzi. Wtedy zmieniłąm się na lepsze i było mi z tym dobrze. Teraz zmieniłam się i ... nie jest już tak jak dawniej. Może na mnie też zbyt duży wpływ mają ludzie? Jestem szczęśliwa z Tomkiem, kocham go, ale moja przyjaźń z Szymonem staje się... inna... Nie tak powinno być. Wkońcu to on naprawił mój świat kiedy myślałam, że nie dam rady. Dał mi jakąś taką siłę, kiedy byłam już niemal załamana. To dzięki niemu zaczęłam się jakoś trzymać, cieszyć życiem... On pokazał mi jak mieć wyjebane w ludzi dla których nic nie znaczę. Ale to są puste słowa. Słowa nie są ważne... Jak to okazać czynami? Czemu do niedawna jeszcze potrzafiłam?
Teraz sytuacja jest o tyle skomlikowana że w ciągu tygodnia mnie tu nie ma a w weekend często jestem chora albo po protu nie znajdujemy czasu żeby pobyć sami i pogadać. Co to się dzieje jak to się dzieje...