Nie dostrzegasz kolorów. Wszystko jest szare. Ciemno szare.
Pozwalasza swoim bezwładnym nogom upaść. Nawet nie podnosisz się. Po co? I tak na pewno znów się potkniesz.
Leżąc w cieniu monotonii, nie dopuszczasz do siebie światła. Choć wiesz, że Twe oczy nie mogą bez niego żyć.
Twoja dłoń napotyka na różę. Kolec. I krew płynąca z palca. Chowasza ranną rękę pod siebie. Nie chcesz już niczego dotykać. Nawet nie podniesiesz głowy. Żałuj. Ta róża jest piękna. Choć szara Twą rzeczywistością, intensywnie czerwona swoją magią. Jej płatki są tak delikatne, że mogłyby Cię utulić do snu.
Lecz Ty i tak nie zaśniesz. Poprzednia noc nauczyła Cię, że nie warto ukoić ciała i umysłu. Bo co jeśli znów obudzi Cię wrzask? Twój wrzask. I te obrazy wywołujące drżenie każdego milimetru Twej skóry.
A jeśli opowiem Ci o moich marzeniach spełnionych we śnie? Poraz kolejny pokieruje Tobą ostrożność?
Ja uśmiecham się i liczę łzy.
Ja latam i spadam.
Ja pływam i tonę.
Ja idę i gubię się.
Ja zostaję i odchodzę.
Patrz. Tęcza. Nie szara. Kolorowa...
[i]"I'll find my way. Through night and day
Cause I know I just can't stay
[b]Here in Heaven[/b]."[/i]