Kolejna notka z cyklu jesienna chandra.
Weekend spędzony wyłącznie na nauce nie sprzyja dobremu samopoczuciu, tym bardziej jeśli alternatywą dla nauki były trzy dni w Jaszkowie w całkiem doborowym towarzystwie.
Mam dosyć Poznania, studiów, nauki, znowu w mojej głupiej głowie rodzi się plan rzucenia wszystkiego pomimo świadomości że tym razem robie to co chciałam robić. Ale jednak nie moc w robieniu tego co kocham bierze górę nad wszystkim. Jedyne o czy teraz marze to porządny trening. Ale jak na razie wszystkie plany po kolei walą się jak domek z kart.
Może te po świąteczne dwa tygodnie w Bydgoszczy pomogą mi z powrotem stanąć na nogi..., ale jak na razie trzeba do nich dotrwać, co do rzeczy łatwych należeć nie będzie.
Coraz częściej moje życie traci kolory, żeby nie powiedzieć że sens.