Nie ruszam z miejsca się, bo nogi miękkie mam jak z waty.
To miasto pędzi tak przed siebie, ja zwalniam obroty.
Nie będę brudził się, dziś odkładam na bok kłopoty.
Unoszę się swobodny, przecieram szlak zielony,
Całkiem nowych przygód głodny. Unoszą się zasłony.
Czas wolniej płynie, życie samo zapisuje strony.
Znów tam przywitam świt, gdzie zaprowadzą sny,
w ukryte miejsca, piękne kwiaty, ja i Ty.