- Bardzo dobre - skomentował, gdy przeżuł już ostatni kęs chleba.
W odpowiedzi na jego pochwałę delikatnie się uśmiechnęłam.
- Opowiedz mi coś o sobie, póki co wiem tylko, że tańczysz.
- Za dwa dni jadę do Piły na turniej taneczny, mam zamiar go wygrać
- Carmen szkoli tylko najlepszych tancerzy - przerwał mi rodzina musi być z ciebie dumna.
- Nie mam rodziny - szepnęłam ledwie słyszalnie, odkładając brudne naczynia do zlewu, nie miałam ochoty zmywać. Spłoszył się, zrozumiał, że ten kierunek nie jest dobry, w jego zielonych oczach widać było współczucie, a ja nie potrzebowałam współczucia, radziłam sobie, byłam dużą dziewczynką.
- Chodziłem kiedyś do Carmen ale rodzice doszli do wniosku, że lepiej będzie mi się mieszkać w Warszawie niż w Gdańsku, zostawiłem swój zespół, przyjaciół, musiałem wyjechać.
- Moja grupa się rozpadła, tańczę sama.
Nasze historie były różne, ale doskonale wiedziałam co czuł gdy musiał wyjechać.
- Co robisz w Gdańsku?
- Interesy.
Krótka, treściwa odpowiedź, która tłumaczyła wszystko.
Jego szpinakowe tęczówki dokładnie mi się przyglądały, lustrował mnie nimi dokładnie starając się zapamiętać każdy szczegół mojej twarzy. Cisza panująca przez kilka minut nie była krępująca, patrzeliśmy na siebie z uśmiechem jakby porozumiewając się bez słów.
- Mógłbym jeść śniadania w twoim towarzystwie codziennie - westchnął wpatrując się we mnie takim wzrokiem, jakim patrzał się na mnie Dominik za każdym razem gdy wychodził do pracy. Poczułam jak krew napływa mi do twarzy, powodując rumieńce, chwyciłam kosmyk włosów i przysłoniłam nim jeden z policzków.
- A to co? - zaśmiał się opuszkami palców przejeżdżając po moim policzku, przeszedł mnie dreszcz - słodko się zawstydzasz. Nadal patrzał się na mnie wzrokiem pełnym fascynacji, czułości.
- Odezwij się jak wrócisz, opijemy twoje zwycięstwo.
Po tych słowach pocałował mnie w policzek i zniknął za drzwiami.
Pociąg do Piły dojechał zgodnie z rozkładem. Monika stała z dużym planem miasta, który co chwilę zawiewany przez wiatr wpadał jej na twarz.
- Trzeba to było sprawdzić w googlach - roześmiałam się widząc jak trenerka po raz kolejny usiłuje rozłożyć plan i znaleźć na nim klub, do którego miałyśmy dotrzeć.
Po drugiej stronie parkingu, na którym byłyśmy stał chłopak, duża torba Nike, czarne dresy firmy Stoprocent, fullcap, może też się tam wybiera, podbiegłam do niego.
- Hej, wiesz może którędy do klubu Browar ? - spytałam z uśmiechem poprawiając torbę ciążącą na prawym ramieniu.
- Nie pokaże drogi konkurencji - roześmiał się wyciągając prawą rękę w moim kierunku - Tomek. Chodź ze mną, zaprowadzę cię
- Roksi - przedstawiłam się, po czym machnęłam ręką do Moniki, by do nas dołączyła jaką mam pewność, że nie wyprowadzisz mnie w las ?
- Jest ryzyko, jest zabawa
Chłopak puścił mi oczko, kilkanaście minut później staliśmy przed klubem, wielki bilbord z napisem Rytm ulicy wskazywał na to, że dotarliśmy na miejsce.
- Pójdę cię zapisać, rozejrzyj się - oznajmiła Monika, po czym zniknęła w tłumnie tancerzy. Turniej zaczynał się za godzinę, miałam trochę czasu by przypomnieć sobie układ, pokonać zdenerwowanie i przyjrzeć się konkurencji, która była bardzo duża. Ludzie zajęci byli najróżniejszymi rzeczami, kilka osób trenowało układ, ktoś rozmawiał przez telefon starając się przekrzyczeć kilkadziesiąt osób mówiących w tym samym momencie, ktoś kończył śniadanie, mi w takim momencie nic nie przeszłoby przez gardło. Na udzie poczułam wibracje telefonu, nadawca wiadomości Daniel Powodzenia Roksi, uśmiechnęłam się nieznacznie przypominając sobie przedwczorajsze śniadanie, kilka sekund później kolejna wiadomość, tym razem nadawcą była Monika Dominik wszedł do bufetu, przywitaj się z nim, zaraz do ciebie dołączę. Nie czekając ani chwili dłużej poszłam we wskazane miejsce, tu także roiło się od ludzi, jednak w tłumie ujrzałam tego, dla którego tu przyjechałam, stał tyłem jeszcze mnie nie zauważył, przed nim, na stołku barowym siedziała jakaś dziewczyna, brunetka, rozmawiali, podeszłam bliżej by móc cokolwiek usłyszeć.
- Nie mogę doczekać się występu - zaszczebiotała patrząc mu prosto w oczy.
- Jesteś najlepsza, niedługo do mnie dołączysz kochanie odpowiedział Dominik zbliżając swoją twarz do jej, kiedy ich usta się złączyły coś zakuło mnie w sercu.
- Dominik - zawołałam, chłopak oderwał się od brunetki i odwrócił w moją stronę, był wyraźnie zaskoczony tym, że właśnie mnie zobaczył. Dopiero teraz miałam okazję przyjrzeć się twarzy dziewczyny, ciemne kręcone włosy, delikatny nos, duże brązowe oczy. Długie rzęsy pomalowane kilkoma warstwami tuszu wyglądały tandetnie, znałam to spojrzenie, tą twarz.
- Roksana to nie tak jak myślisz - wybełkotał, brunetka przeniosła swój wzrok na mnie.
- Roksi?
Moje przypuszczenia potwierdziły się gdy tylko usłyszałam jej głos, Dominika, moja Dominika.
- Nie masz prawa mówić do mnie mówić - powiedziałam nad wyraz spokojnie, nie było mi smutno, nie czułam żalu, byłam po prostu wściekła.
- O co ci chodzi? - zapytała zmieszana marszcząc ciemne, barwione henną brwi.
- To mój chłopak - westchnęłam wskazując na Dominika tak jakby chodziło o przedmiot.
- Twierdził, że zerwał z tobą przed wyjazdem - tłumaczyła kręcąc kosmykiem włosów na palcu wskazującym. Chłopak zacisnął szczękę, denerwował się, najwidoczniej mówiła prawdę.
- Cieszę się, że już zabrałeś ode mnie swoje rzeczy - zwróciłam się do Dominika z szyderczym uśmiechem na ustach, w tym samym momencie dołączyła do nas Monika, zdezorientowana przez chwilę przyglądała się każdemu z nas po kolei.
- Pamiętasz Domi? - spytałam trenerki, wskazując ruchem głowy na dziewczynę to ona. Kobieta dokładnie przyjrzała się Dominice, po czym zmarszczyła się tak jakby przed chwilą zjadła coś niesmacznego.
- Tą blondyneczkę, która tańczyła z tobą w Fresh Crew? Staro wygląda w czarnych włosach - skwitowała tak jakby Domi nie było w naszym towarzystwie - i co z nią?
- Nowa dziewczyna Dominika.