Związek, to chyba najbanalniejszy i najmniej złożony problem. Czy problem? Nie, chyba nie. Raczej radość bycia z kimś. Gdy wszystko zaczęło się pod koniec kwietnia, nie spodziewałam się, że będzie trwać tak długo i szczęśliwie. Niektórzy mówią, że nasza historia jest jak z bajki. Może i tak, ale co z tego? Gdy ja coraz bardziej plączę się w tym wszystkim. Bardzo mi na Nim zależy, to wiem na pewno, jednak szkoła i brak czasu, to nasza zmora. Pewnie jak każdego związku. Tylko ja nie potrafię widywać się tylko w weekendy na kilka godzin. Dla mnie to za mało, a co będzie jak przyjdzie zima? Wolę o tym nawet nie myśleć. Czuję, że się od siebie oddalamy, za mało rozmowy, stanowczo za mało. Mimo, że ten weekend był wspaniały i uwierzyłam, że wszystko będzie dobrze. To gnębi mnie sprawa, wygaszających rozmów, każdy ma swoje problemy. Jednak ja nie umiem tak, potrzebuję. No właśnie czego ja potrzebuję? Chyba Jego ramion i uśmiechu, aby popatrzył na mnie tym swoim wzrokiem. Wiem jestem beznadziejna...