NY DREAM
wiecie co jest najfajniejsze w wakacjach ? I nie to nie są kolejne pary szpilek od Louboutin'a czy kolejny strój kąpielowy z metką Chanel...najfajniejsze jest uczucie wolności..świadomości, że teraz nic i nikt nie stoi wam na drodze. Możecie obudzić się rano o 8 bez świadomości ile to rzeczy macie na dzisiaj do zrobienia..Więc moje wakacje będą właśnie takie...będę robiła wszystko co ja chce...poprostu na spontana (spontaniczne rzeczy najlepiej wychodzą ;) )...
Obudziłam się rano o 11, ściągnełam moją opaskę na oczy i wstałam z łóżka. Odsłoniłam rolety moim pokoju z którego miałam widok na cały Manhattan. Uśmiechnełam się lekko ze świadomością, że to właśnie dzisiaj jest pierwszy dzień wakacji. Czym prędzej popędziłam do łazienki i napuściłam wody do wanny. Weszłam do gorącej wanny napełnionej po brzegi pianą. Zauważyłam, że na wannie lezą makaroniki z Laduree. Otworzyłam je i wziełam żółtą... (mmmm... moim zdaniem właśnie ta jest najlepsza). Po 30 minutach wyszłam z wanny,upiełam wysoko włosy i popędziłam do mojej garderoby. Nie dawno robione porządki ciuchów i butów przy których pomagała mi Dorota jeszcze bardziej utrudniły mi wybór co na siebie włorzyć. Wkońcu zdecydowałam się na cielistą sukienkę od Dolce & Gabbana'y. Usiadłam przed moją toaletką i rospuściłam włosy. Uczesałam je jeszcze raz i założyłam kolczyki a'la perełki, które kupiłam niedawno u Cartier'a. Zeszłam na dolne piętro mojego Penthouse, weszłam do kuchni i szybo zjadłam moje mussli. Spojrzałam na mojego Iphona i sprawdziłam Twitter'a. W tym samym momencie dostałam sms od O. Wariatka napisała, że za 3h wsiada do samolotu i wraca już do NY z St.Tropez gdzie miała sesje zdjęciową do Teen Vogue. Uśmiechnełam się sama do siebie. Odstawiłam mussli, ubrałam wszybko moje czarne Louboutin'y i czarną torebkę Hermes Birkin. Spakowałam do niej mojego MacBooka Pro, wsiadłam do windy i zjechałam do lobby w moim penthousie. Portier odworzył mi szklane dzwi i wyszłam prosto na Upper East Side. Poszłam do najbliższego kiosku i kupiłam cały zestaw moich ulubionych gazet...Vogue, Teen Vogue, Harper Bazzar, Vanity Fire oraz Glamour. Weszłam do najbliższego Starbucksa, kupiłam Frappuccino i usiadłam na drugim piętrze przy wielkim oknie z widokiem na Central Park. Zaczełam przeglądać Vogue gdy nagle natchnełam się na relacje z London Fashion Week. Coś mnie tkneło, wyjełam MacBooka z torebki i weszłam na strone lotniska JFC. Zabukowałam szybko bilet na lot do Londynu na który mam tylko 2h żeby zdążyć. Uśmiechnełam się do siebie, spakowałam laptopa i gazety do torebki, wybiegłam na ulice i złapałam taksówkę, która pojechałam pod mój Penthous. W biegu spakowałam się do walizki LV i szybko napisałam sms'a do O. "No to widzimy się w Londynie :)" nie musiłam długo czekać O. odpisała już po 5 sekundach "no to czas na zakupy kochana !!! + napisz jak już wylądujesz znajdę cię na lotnisku ;p" . Zaśmiałam się sama do siebie, portier przyszedł po mój bagaż i pomógł mi go wsadzić do bagażnika. Włożyłam w uszy moje suchawki i włączyłam mojego IPoda. Taksówkarz zawiózł mnie na lotnisko. W ostatniej chwili zdążyłam i jako ostatnia wbiegłam do samolotu... no to zaczynają się moje chyba jak do tej pory wakacje w życiu...
-A