buddha for mary
do przodu, byle nie pod górkę.
siedzę sobie w urzędzie wojewódzkim, piszę jakieś bzdury o infrastrukturze w dolnośląskich dziurach
zajmuję się patologiami społecznymi
biciem w rodzinie
kartkowaniem miliona segregatorów.
biurko, komputer, kawusia.
piękne i sztywne uśmiechy, piękne i obce osoby, piękne i zimne ściany.
kolano już umarło. Ale chyba się narodzi.