Lord i jego "mama" Fiona ; ) długie uśka ;*
wszyscy mi mowia że pieprze,że ona mnie kocha,że ma się ze mną b.dobrze....że wygląda świetnie,ma cudną sierść,błyszczy się itepe itede,dziękuję,to miłe..
ale ja tego nie czuje,przynajmniej na chwilę obecną
powinnam się zabrać za szachy a nie za jazdę konną
po za tym tu nie chodzi tylko o konie...
ostatnio siedzę zamknięta w pokoju i nie mam z nikim kontaktu
choroba i siedzenie w domu mi nie slużą
muszę wyjść do ludzi.
a jak próbowałam porozmawiac z mamą to zaczęła mówić że "przesadzam,wymyślam"
po prostu już rzygam tym wszystkim -.-
wszystko mnie irytuje
jestem w jakimś bagnie albo ciemnym dole i za cholerę niewiem jak z niego mam wyjść...
a żeby było śmieszniej,wczoraj stwierdziłam że mogłabym umrzeć,tak po prostu bez żadnego "ale" że nic dla mnie nie ma sensu,więc po co mam tu żyć i tylko się użalać nad sobą...
wiem to chore,ale tak jest,w niczym nie widzę sensu,powoli nawet w koniach....
oczywiście kocham Fione najmocniej na świecie,to sie nie zmieni,ale jednak....Wszystko traci sens...
żegnam.