Po co być ogarniętym?
Przecież można zawsze wszystko zjebać i potem narzekać, że jest tak jak jest.
Po co rozumieć siebie?
Przecież milej jest jak sami nie wiemy co się z nami dzieje i udajemy kogoś innego.
Po co być szczęśliwym?
Przecież można siedzieć i myśleć, że jest się cholernie samotnym, mając wokół siebie lubi którym na nas zależy.
Po co siedzieć w gównie?
Przecież można spierdolić gdzieś daleko i udawać, że się o wszystkim zapomniało.
Taktak.
Fucking shit.