Teraz będzie o emocjach.
I postaram się nie pisać o sobie w trzeciej osobie.
Nie padłam na kolana, nie zazczęłam się modlić.
Siedząc na widowni popłakałam się ze szczęścia.
Podchodząc do Kołaczkowskiej?
Nie potrafiłam się wysłowić.
Zbudować jakiegokolwiek zdania.
Nie wiedziałam jak mam na imię.
Bardzo chciało mi się płakać.
To było spełnienie marzeń.
Dzisiejszy dzień?
Śmiało mogę stwierdzić, że był to najpiękniejszy dzień mojego życia.
I?
I "Sto lat" zaśpiewane przez Kamola, Lopeza i Bajera.
Życzenia przez nich złożone.
Tort.
"To może jakieś zdjęcie specjalne, urodzinowe?"
"To może my cię podniesiemy?"
"Nie panowie... To nie jest dobry pomysł"
I dlaczego Julka się nie zgodziłaś na to?
Teraz żałujesz no nie?
Ja jestem po prostu szczęśliwa.
Po prostu ryczę.
To jest właśnie ta magia.
To daje szczęście.
Pozawala mi przetrwać.