ehhh.... samam niewiem co mam pisać...
Na nocy z Om Shanti Om było siwetnie .... atmosfera podczas ogladania filmu byla cudowna... dziekuje za to wszystkim ktorzy tam byli...
Poza tym mam henne na łapie. postaram sie w miare szybko wklepac to foto na kompa.
a co było wczoraj... tragedia... bylam w stanie stragicznym. kompletnie roztrzesiona. Byl to pogrzeb mojej cioci. Pierwszy raz od dawna widzialam tak liczna moja rodzine (choc nie cala). podczas mszy bylo ze mna tragicznie... non stop plakalam za ciocia... potem na cmentarzu (mielismy tam kawalek) tez plakalam.... na stypie tlyko raz zaplakalam gdy zobaczyłam swoja druga ciocie (siostre mojego ojca i tej cioci co wlasnie zmarla) ktora placze na wspomnienie o zmarlej cioci...
W dpmu gdy sie obudzilam uswiadomilam sobie, ze jej juz nigdy nie zobacze... zaczelam tak plakac ze mama przez 30 minut mnie uspokojala...
Wiem ze na razie musze z tym zyc... czas to zmeini....
na zdjeciu w lapie mam film Bollywoodzki DON!! warto obejrzec...