Na szczęście, wszystko zmierza ku dobru ogólnemu.
Tylko odczuwam taką pustkę: "wylałam Twój osad Julson". I w tym momencie zdaję sobie sprawę, że ta moja uczelnia nie do końca jest już taka moja.
Teraz skupiam się na tym, co najważniejsze. Tak, biblioteka zajmuje sporą część mojego czasu.
Ale nie tylko. Wsiadam w autobus o numerze 139 z uśmiechem na twarzy, rondo Barei, to tu mam wysiąść.
I wyobraźcie sobie, że Julian pracuje! Jestem hostessą.
Życie towarzyskie też się nieźle kręci. Tak, mam przyjaciół, takich prawdziwych! :)
Mam się dobrze, bo kocham tu być.