nadszedł upragniony weekend... nadszedł, w końcu, po tygodniu pełnym przeżyć, pechowych poranków, nowych rzeczy, nadszedł, a ja całą sobotę siedzę w domu z bólem mięśni po wczorajszym dniu kota, który, nie chwaląc się, moja turboultrasupermega klasa wygrała, a więc jeśli ktoś będzie szedł do trójeczki, do której, po dwóch tygodniach jestem bardzo pozytywnie nastawiona, my będziemy organizować dzień kota, więc strzeżcie się, hehehe :D nie no
czekam teraz na M... jeśli nie przyjedzie, no coż, sobota będzie spędzona stuprocentowo samotnie, nie licząc moich rodziców... nie miałam siły ruszyć się z domu, aby wybrać się na spotkanie z Domką, z którą tęsknię już, bo się bardzo rzadko teraz widzimy :(
jestem też najbardziej leniwą osobą na świecie, dlatego że mam mitologię do przeczytania na polski w tym tygodniu, a potem do końca października jeszcze dwie lektury, a żadnej nie zaczęłam... no mitiologii pierwszego rozdziału nie skończyłam.
takie tam noteczki z nudów, jak ktoś chce, niech sobie poczyta :D
1f najlepsza <3 IIIZK też :D
siemanko