żeby nie było, że nie żyję, to żyję.
wszystko co chciałam o koncercie powiedzieć, powiedziałam na lj. Albo w rozmowach.
Pochwale się tylko, że mam mhrocznie żółtą z różowym napisem kostkę zero, genialne wspomnienia i jakieś takie dziwne wrażenie, że to był sen; to, że mogłam ich zobaczyć tak blisko, dotknąć (jak to fangirlowsko brzmi, ale...). I wywołać śmiech.
Bo zasadniczo jak to Wen opisywał, Zero miał niezły ubaw jak jego kostka pod moim glanem się znalazła a ja nurkowałam po nią pomiędzy tłum przy barierkach. Karyu aż się skrzywił, jak gdzieś przy końcu koncertu nieświadomie weszłam w za wysokie rejestry, a on akurat pochylony był. Ale potem się uśmiechnął, soł, nie było źle xd
No i Zero i jego "zabawy" z fanami, chwytanie za palce, odciąganie ręki, oblizywanie się, machanie nam przed nosem kostką - po prostu człowiek mnie zabijał.
A jak porwał kamerę i latał z nią po scenie to już w ogóle myślałam że zejdę. xd
Hizu i jego przybijanie piątki było miłe, ale mistrza miał jak wdrapał się na głośnik i miał za krótki kabel, którym ciągle wchodził zero w struny. pan ze staffu dzielnie kabel ściągał w dół, a zero niewzruszenie grał dalej.
A jak Tsukasa wyszedł z fletem....hej, to była magia...
ogólnie pozytyw dużo większy niż po diru, po którym byłam masakrycznie zniechęcona.
ale teraz...I want more!
Inni zdjęcia: Morzine ajusiaMalaga ajusiaMalaga ajusiaZakopane suchy1906Bionnassay ajusiaChamonix ajusiaChamonix ajusiaChamonix ajusiaAlpy ajusiaAlpy ajusia