Któż nie chciałby kochać tak do utraty tchu?
A gdy już tak kochasz? Za bardzo, zbyt mocno? Gdy uczucie uzależnienia owija Twe ciało? Liryczne cudo?
Na manowce złości wywiedzie Cię..
Żyje w ciągłym biegu. Śniadanie, herbata, szybki prysznic, biegiem na autobus, praca, powrót wieczorem do pustego pokoju, gdzie leży jeszcze wczorajsza butelka po winie, wypitym na balkonie w zgiełku Warszawy. Na pozór lekkie życie, a w środku twór straszliwy. Niszczy, depcze, przygnębia.
I tak przez sto lat, chciałabym czuć to, czego nigdy nie miałam. O nic więcej nie proszę.