Powiedzmy, że uświadamianie innych ludzi nie należy do przyjemnych zadań.
Jest pracochłonne, wymagające włożenia chociaż trochę serca, trzeba się liczyć z ewentualną dyskusją.
Nawet jeśli są to gimnazjaliści, których można by było uciszyć jednym zdaniem...
Nawet wtedy trzeba cierpliwie czekać, aż przymkną swoje twarze i zaczną chociaż pozornie słuchać.
Co najgorsze? Że taki przeciętny gimnazjalista nic z tego nie wyniesie.
Bo teraźniejszej młodzieży w większości zależy tylko na poklasku ze strony innych.
W grupie liczącej ok. 40 osób, tylko z 8 wyglądało na jako tako rozgarniętych.
Reszta? Reszta...kretyni, i kretynki...
puste dziunie prężące się do ortalionów oraz popisujący się przed kolegami durnie.
No żeby taki 15-latek do kobiet starszych o 6-7 lat mówił, że z chęcią by je brał?!
A potem wyrasta nam kolejne pokolenie, które zapełni klasy zawodówek
a i połowa z tych dziuń niebawem na pętlach stać będzie.
Przykro się patrzyło, przykro się słuchało, jestem zmęczona i idę odespać :(