Godzina gdzieś około 6:00 nad ranem , leżę upchana na pojedynczym łuzku w piątkę z ludzmi, których poznałam tu w Jaszowcu, zastanawiając się, kiedy ktoś mądry wpadnie na genialny pomysł by się trochę przesunąć i dać mi odrobinę luzu na spokojnie oddychanie. Gosia się budzi, podniosła się.. powiedziała " Supermen był najlepszy on nie miał żony" i połozyła się dalej spać...
hmmm... dziwna ale śmieszna sytuacja.