"Namiotowe opowieści"
Leżę pod połą..
Znów muzyka w nausznikach..
Jak wspomnienie..
Nie znika..
W tysiącu odbiornikach..
Tesknota wybrzmiewa..
Potrzebna jak kawałek chleba..
Jak stolarzom drzewa..
Jej uśmiech opiewa..
na cud świata..
Jej poświata..
Gdy o zmierzchu idzie w mym kierunku powoli..
a ja obserwować mogę do woli..
Jak nabój smugowy..
Jasny..
W dzień i w nocy..
Potrzebuje pomocy,
trafiła mnie..
Uśmiechem..
Obiecanym grzechem..
Z przeciwności losu śmiechem..
Na granicy nocy i dnia..
Ona wciąż tak piękna..
Jakby istniał raj..
Błagam pocałunek wreszcie daj..
Me serce schowaj..
W woreczek strunowy..
I włóż do zimnej wody..
Wszczepisz mi je z powrotem..
Do domu........