pamiętam kiedy kuśtykając w końcu doszedłeś do kamienia ugruntowanego pośrodku strumyka, bym mogła znów poczuć Twoje ciepłe ramię i Twoje wyrozumiałe spojrzenie przy mojej załzawionej twrzy.
dziękuję za to, że jako jedyny
umiesz mi tak doskonale poprawić
marny humor i zrozumiemieć mnie
w każdej mojej urojonej głupocie.
nie oddam P a t r y k a, ot co!