Patrze na innych ludzi, przygladam sie im bedczynnie...
Nagle podchodzi do mnie mężczyzna (średnio w moim wieku, może troszke starszy). Pokazuje mi coś i zaczynamy się śmiać...
Popatrzałam na niego, wyglądał jak anioł z doliny piekieł, który przyciąga wzrokiem.
Posiadał urode azjatycką... Czarne włosy niczym odchłanie nicości opadały na ostre, zdecydowane rysy twarzy. Jego czarne oczy odzwierciedlały duszę, złą i pełna nienawisci.
Jego nos prosty lecz lekko zadarty idealnie komponował się z reszta twarzy.
Usta były tak soczyste , że patrząc tylko na nie miałas ochote je zjeśc...
Zaczeliśmy ze sobą rozmawiać. w pewnym momencie rozmowa umilkła nasze usta zaczeły sie zbliżać.
Delikatnie zamknełam oczy. Zaczeliśmy sie całować. Nie zaprzeczałam temu choc wiem ze nie powinnam...
Po jednym pocałunku wiedziałam ze to TEN na którego czekałam.
Przeszłam na strone zła...