Lecę ostrym łukiem dziś i jadę po bandzie,
komu JD na lodzia, a ktoś może woli gandzię,
może też być mix to nie będzie w pogardzie,
na każdą zadymę, pokaż jaki z ciebie twardziel,
masa alkoholu wlewana przez gardziel,
rano rozstrój żołądka jak po MacDonaldzie,
debet rośnie, minusy na saldzie,
ale my takie loty to lubimy najbardziej,
Lecisz łukiem, gdy opuszczony kukieł, balety z hukiem,
gdy substancji bukiet, ponosi cię faza do nuty z przytupem,
zaniedbujesz kurę, ona z nudów kręci pukiel,
bania za banią, nie zwalniasz na minutę,
potrójnie widzisz na luster pusiupę,
lecisz za ostro i masz chama tupet,
ogarnij fazę bo skończy się trupem.
To jest łuk, to jest łuk, to jest łuk,
tam gdzie domówka, tam gdzie pełen klub.
To jest łuk, to jest łuk, to jest ostry łuk,
leci z nami pierwszą klasą imprezowy czub.
To jest łuk, to jest łuk, to jest łuk,
ziomek nie połam nóg o fazy próg.
To jest łuk, to jest łuk i melanżu wyższa ranga,
nie poleć za wysoko bo strąci cię banda.