Jak bardzo chciałabym być teraz gdzie indziej.
Oni nie wiedzą, jak bardzo mi serce pęka, jak boli mnie coś w środku i huczy mi w głowie.
Cały czas wszechogarniające napięcie, czasem chciałabym się urodzić kimś innym.
Wielki ciężar spadający na mnie. Czuję, jak przygnieciona tracę oddech.
Dość głupich sprzeczek, jest gorzej niż z dziećmi, niż z najgorszymi dziećmi.
Obarczanie winą, ciągłe pretensje, niedomówienie.
Nie chcę, nie potrafię, nie wiem jak pomóc.
Nie mogę się uśmiechać kiedy wiem, że w środku wszystko we mnie gnije i zamiera.
Liść niesiony porywami wiatru. Bezradny.
Mam to w dupie.
I tak zawsze było osobno, mimo że razem.
Nie powinnam tego mówić.
Wcale nie jest fajnie!