yeah!
szkoda, że już po. bardzo szkoda.
wszystko zaczyna się 3 lipca od mojego pierwszego lotu samolotem. gdzieś tam w środku denerwowałam się jak cholera, ale, o dziwo- przeżyłam;] hooray! właściwie to było całkiem... odlotowo ; ) patrzenie na chmury z tej wysokości jest niesamowitym przeżyciem, nie przeszkadzał mi nawet ciągły ból głowy z powodu zmian ciśnienia. ale, mniejsza! na lotnisku miałyśmy przygody; dopóki nie zadzwonił wujek Bogny- Stefan, nie miałyśmy zielonego pojęcia gdzie iść, gdzie są nasze bagaże i dlaczego nie możemy się do nikogo dodzwonić. ale dałyśmy radę:D w ogóle to jesteśmy hardkorami. poleciały sobie we dwie do Anglii, w ogóle z dupy, niepewne, czy ktokolwiek nas odbierze, niepewne niczego co nas tam czeka. ehh;) w każdym razie rodzina Bartkowiaków okazała się cudowna! długą, męczącą i upalną drogę lewa stroną jezdni z lotniska wynagrodził nam widok ich pięknego domu, uśmiech, dobroduszność i wielkie, miękkie łóżko. uff... :)
przez następne dwa dni z lekka się obijałyśmy, poznawałyśmy rodzinę i ich śniadaniowe obyczaje [scones, crumpets, raspberry jam, crunchy peanut butter, English butter and toasts... mmmm^^] , byłyśmy zwiedzić Chichester, pojechałyśmy nad morze, poznałyśmy chłopaka Lucy, który jest niesamowicie sympatyczny i bosko śpiewa piosenki Justina T:D:D poza tym furorę zrobił sobotni barbecue: ciotka Jackie i jej napój bogów- Pimm's, pozostaną w mojej i Bogny głowie przez baaaardzo długi czas^^ do dziś słyszę: "girls, why don't you drink anything? do you want some Pimm's?", "my 16-year-old son Ben is the funniest, when he's drunk:)))"
poniedziałek spędziłyśmy już w Londynie. All Day Travel Cards okazały się niezwykle przydatne, ale.. nieważne xD tego dnia odwiedziłysmy Tower of London i London Bridge. a później, shopping:D:D
wtorek był świetnym dniem, zobaczyłyśmy bowiem Musem Madame Tussauds i mamy stamtąd milion zdjęć!;) następnie odwiedziłyśmy słynne Piccadily Circus [na zdjęciu] i Oxford Street. Prawie że byłyśmy na światowej premierze Harry'ego Potter'a, ale udało nam się tylko zobaczyć samo kino Odeon, czerwony dywan oraz mnóstwo fanów i reporterów. Samych aktorów ujrzałyśmy w środowej gazecie, niestety... ;)
a w środę dzielnica Camden i Abbey Road! Camden to miejsce zamieszkania wszelkich dziwaków, miejsce, gdzie na ogromnym zadaszonym targu [nie no, to nie był targ właściwie, ale nie wiem jak to nazwać;P] można się było zgubić i zatracić w kupowaniu wszelkich tanich bibelotów od, w głównej mierze, uśmiechniętych Azjatów. tysiące kramów, tysiące bazarków, coś niesamowitego. a na Abbey Road też było fajnie;) kilkunastu podobnych do nas zapaleńców przechodziło przez słynne Beatlesowe przejście tylko po to, by mieć na nim zdjęcie. obok wielki biały mur całkowicie popisany przez fanów tej grupy. wow.
czwartek był naszym ostatnim dniem w Londynie, w którym to poszłyśmy na London Eye. widoki niezapomniane. zrobiłyśmy sobie ogólną trasę po Londynie, Big Ben [postanowiłam wyjść za niego za mąż], Buckingham Palace, Westminster. no i shopping, jak każdego dnia zresztą:P
piątek był dniem całkowitego chillout'u, odwiedziłyśmy miasteczko Portsmouth a wieczorem poszliśmy z prawie całą rodziną do przepięknej włoskiej restauracji. było baaardzo przyyjemnie:)
w sobotę nauczyłyśmy się piec scones'y, a wieczorem Lucy, Chrissie i Alexander zrobili dla nas świetny pożegnalny wieczór z SingStar, drinkami i czekoladowym fondue. yummy:D chcę mieć taką kanciapę jak oni! niesamowite miejsce na imprezy^^
niedziela była właściwie dniem pożegnania. ostatnie rozmowy, pakowanie, wylegiwanie na cudownym ogrodzie, zdjęcia, prezenty, i łzy. dużo łez.
w ogóle, przesłuchajcie sobie tak ze 40 razy nową płytę La Roux, szczególnie pierwszą piosenkę. tam miałam to na co dzień xD [thanks Chrissie:D:D], może poczujecie się choć trochę, jakbyście byli tam ze mną;)))
chciałabym tam wrócić... i wrócę, muszę! wjazd do Polski był beznadziejny. Polska jest krajobrazowo beznajdziejna, nawet przy Chichesterze. i nie ma tak miłych kierowców. ale, właściwie... nie ma tam Was. WAS. :)
no;) a tak btw to wszystkiego najlepszego, Izuchna!:* i Boooogna:);*