photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 16 WRZEŚNIA 2012

SKRZATUSZ 2012

Tak, Skrzatusz jest moją ładowarką. Ładowarką mojej wiary w Boga i wiary w ludzi. W tym roku czuwanie spędziłam trochę inaczej. Nie byłam ze swoją grupą, tylko większość czasu siedziałam w diakonii muzycznej. Miałam okazję skupić się trochę bardziej indywidualnie, choć z drugiej strony, wiadomo jak to jest. Cały czas wybieranie repertuaru, problemy techniczne, zwykłe zamieszanie wynikające z tego, że robi się coś po to, żeby inni mogli się lepiej modlić. Jak było? Śpiewało się świetnie. Miałam mały gardłowy kryzys, ale minął. Były momenty, że po prostu wszystko bujało. Miałam ochotę, żeby te chwile trwały wieczność. Patrzyłam, jak ludzie w namiocie śpiewają. Widziałam, jak śpiewają ludzie obok mnie. Czuło się Ducha Świętego. Za takie chwile kocham młody Kościół i Boga, który nas tym napełnia. 

 

Spotkałam moją kochaną Rybkę. Tak bardzo za nią tęskniłam, tyle czasu się nie widziałyśmy. Poznałam też naszych nowych szensztaków. Może wybiorę się z nimi na Górę Chełmską w październiku. Jak się nie uda, będziemy z Pati dalej wytrwale szukały mężów.

 

Mogliśmy zrobić w Skrzatuszu spotkanie popielgrzymkowe. Nie wiem, jak to możliwe, żeby w jednym miejscu było tyle wspaniałych osób z naszej kochanej Szósteczki. Udało mi się zamknąć wszystkie sprawy. Cieszę się z tego powodu.

 

Pierwszy raz w życiu widziałam niepełny różaniec. Takie tam dziewięć paciorków w jednej dziesiątce zawsze spoko. Na szczęście dostałam już pełny.

Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika janczo.