Zdjęcie z moich ostatnich eskapad taneczno-teatralnych. :D Mimo kiepskiej jakości, lubię je. ;)
Znów boli mnie brzuch i od dwóch dni nie byłam w szkole. Co z tego, że boli kiedy nie trzeba iść na straszną fizykoj i ruskii jizyk? :D Coś czuję, że w tym roku będzie cienko z tymi oto przedmiotami mojego szkolnego płaczu. Muszę się wreszcie ogarnąć. Wakacje się skończyły.
Tak strasznie, strasznie się cieszę, że już za dwa dni inauguracja. Ostatnio poczułam, że te weekendowe wyjazdy harcerskie, to dla mnie takie odetchnięcie świeżym powietrzem po morderczym biegu. Zajęcia przeplatają mi się z zajęciami i teraz nawet nie mam czasu na zwykłą, prostą rozmowę z najbliższymi lub na wycieczkę do kawiarni ze znajomymi.
Jestem szczęśliwa. Głupio to brzmi, szczególnie, gdy przedmiotem mojego szczęścia jest człowiek, którego na żywo widziałam może 4 razy w życiu. I który odpisuje na moje głodne wiadomości z lekkim ociąganiem. Ale mimo tego trzymajcie za mnie kciuki. Mam nadzieję, że choć tego nie spapram swoją wiejską inteligencją.
na koniec maj new loff:
Chciałabym zaznaczyć, że notka (choć trochę spóźniona) powstała dla biednego Adasia B., który na zlocie 100lecia skarżył się, że nie ma czego w domu czytać, gdyż wszyscy zaprzestają pisać na fb. Ot co. Proszę Adasiu, dodałam ;).