z pojebusami z sielczyka
I Z MARTUSIA, A MATRUSIA JEST ZE MNA W POZNANIU, WIEC PROPSY RAZY TYSIAC! :*
(ale martusia tez jest pojebusem z sielczyka, niech sobie nie mysli)
tak wlasciwie to nie mam nic madrego do napisania.
bola mnie oczy, kapitan kajdan wypierdolil mnie z kasy i to solidnie. kupilam dzis sobie kilka zupek chinskich, kasy na koncie jest tyle co nic, wiec czuje sie tak mocno jak student. niedlugo zwijam na zimny wschod. martusia wlasnie na mnie spojrzala i poslala tak piekny usmiech <3 och. no, zyc nie umierac. z paroma roznicami. troche kasy trzeba, proszku do prania i braku zajec. chociaz to ostatnie to i tak malo konieczne, kiedy zajdzie potrzeba to sama sobie pozwolenia udzielam. ech, dorosle zycie.